Niektórzy uwielbiają puzzle, inni sięgają po nie tylko wtedy, gdy nie mają pomysłu lub siły na nic innego. Ja i dzieci należymy akurat do tej pierwszej grupy i potrafimy zapełnić nimi całą podłogę (o sprzątaniu tego bałaganu można zrobić osobny artykuł). Kiedyś Iskierka wpadła na pomysł, żeby pomieszać elementy z kilku pudełek, posegregować i ułożyć, co zapewniło jej zabawę na kilkanaście minut (cennych z punktu widzenia zapracowanego rodzica). Wydaje się, że układanie puzzli to dość banalna aktywność, ale czy zdajemy sobie sprawę ile ma korzyści (zwłaszcza te układane wspólnie z rodzicem/ opiekunem)? A zatem:
pomaga ćwiczyć koncentrację uwagi, cierpliwość i wytrwałość oraz buduje pewność siebie;
rozwija zmysł wzroku i percepcję wzrokową (spostrzegawczość, skupienie na szczegółach), co ma duże znaczenie w późniejszej nauce czytania i generalnie przydaje się w życiu (przygotowujemy dzieci nie tyle do szkoły, co do życia właśnie);
wspiera rozwój koordynacji wzrokowo-ruchowej (ręka podąża za tym, co widzi oko);
rozwija obie półkule mózgowe i wspiera rozwój logicznego myślenia (dostrzeganie podobieństw i różnic, dopasowywanie pasujących do siebie kształtów), pamięć i wyobraźnię przestrzenną (i nasz mózg wolniej się starzeje);
pomaga ćwiczyć precyzję ruchu i chwyt pęsetowy, niezbędny przy nauce pisania i nie tylko;
uczy planowania i daje dziecku wybór – czy zaczynamy układanie od ramki, od postaci na obrazku, czy od posegregowania kolorami;
wyrabia wrażliwość estetyczną (dlatego lepiej wybierać ładne);
last but not least – stwarza okazję do zacieśniania więzi rodzinnych i do dobrej zabawy :-)
Ale...! Puzzle dają znacznie więcej możliwości niż samo ich układanie. Oto kilka z nich - idealnych zarówno na „długie, zimowe wieczory”, jak i na krótkie, letnie poranki.
Do tej zabawy najlepsze będą duże puzzle zawierające wiele szczegółów. U nas świetnie sprawdzają się m.in.: Pucio. Rodzinna sobota, Castorland Rzepka (u nas w wersji MAXI dla młodszych dzieci, świetne do układania na podłodze i recytowania wiersza Tuwima) czy też Czuczu Puzzle Mapa Świata Zwierzęta (które mają dodatkowo figurki zwierząt do postawienia), ale można wykorzystać do tego i inne, zależnie kto co lubi i ma akurat w domu. Przyda się także duża lupa, która pomoże nam zamienić się w detektywów/ tropicieli.
Zabawa jest bardzo prosta i może mieć kilka modyfikacji:
Znajdywanie na obrazku konkretnych rzeczy, np. stół, drzewo;
Znajdywanie na obrazku rzeczy pasujących do opisu, np. ktoś wesoły, coś małego, coś zielonego, coś małego i zielonego, coś dziwnego, coś do jedzenia, coś co ładnie pachnie, coś co bywa ciężkie itd.
Przeliczanie – zarówno samych elementów układanki (puzzli), jak i rzeczy powtarzających się na obrazku (np. ptaków, samochodów), używając do tego albo liczebników głównych (jeden, dwa, trzy) albo porządkowych (pierwszy, drugi, trzeci);
Znajdywanie na obrazku rzeczy, które (nie)podobają się dziecku, które lubi których nie lubi;
Swobodna/ kierowana rozmowa o świecie na podstawie obrazka, na który patrzymy – jeśli układamy mapę, to obejrzyjmy także globus, wyciągnijmy atlas i album ze zdjęciami z podróży; gdy poznajemy dzień z życia Pucia zastanówmy się razem, czy bardzo różni się od naszego, na jaki moment dnia najbardziej czekamy itd. Warto zachęcić dziecko, aby samo wymyślało zagadki dla nas, dzieliło się swoimi myślami i odczuciami, dociekało, zadawało pytania (chyba, że mamy tego po dziurki, to lepiej nic na siłę).
Jakie dodatkowe korzyści przynoszą takie zabawy?
Dają dziecku poczucie, że jest ważne – poświęcamy mu nasz cenny czas i dajemy niepodzielną uwagę, co jest jedną z form wyrażania miłości (szukaj → 5 języków miłości wg G. Chapmana);
Pomagają rozwijać samoświadomość dziecka, a nam lepiej je poznać;
Rozbudzają ciekawość, uczą nowych rzeczy o sobie i świecie;
Wspierają rozwój mowy dziecka (wskazywanie i nazywanie, opowiadanie) oraz gotowość do uczenia się matematyki (rozwijają umiejętność przeliczania i klasyfikowania).
Potrzebne materiały:
Puzzle (najlepiej ze zwierzętami lub pojazdami, ale niekoniecznie);
Dobry aparat mowy rodzica i gotowość do wydawania różnych dźwięków (także zabawnych - spokojnie, dzieci się nie zgorszą, najwyżej raz one pośmieją się z nas).
Jak to u nas wygląda?
Wybieram w myślach jedną rzecz znajdującą się na obrazku i naśladuję dźwięk, jaki wydaje, a dziecko jej szuka. Może być to coś bardziej oczywistego, jak miauczenie kota czy trąbienie klaksonu albo coś trudniejszego, jak odgłos wąchania kwiatów lub jedzenia jabłka. Najpierw zagadki wymyślałam tylko ja, z czasem jednak Iskierka zaczęła je wymyślać także dla mnie, na początku powtarzając moje, potem wymyślając swoje własne.
W wersji dla starszych dzieci można wprowadzić modyfikację w postaci tzw. sekwencji dźwiękowych, czyli następujących po sobie kilku dźwięków (naśladujących rzeczy znajdujące się na obrazku), co pozwala tworzyć dźwiękowe opowieści bez użycia słów, np.
"brum brum – ziuuuu – pi bi!" (Samochód włącza silnik i rusza, pędzi ulicą i trąbi na inny samochód);
"kukuryku – muuu – beee – fiu fiu (gwizdanie) – szu szu!" (Na wsi zaczyna się nowy dzień. Pieje kogut i budzą się krowa i owca. Z domu wychodzi pan rolnik, pogwizdując radośnie i zaczyna zamiatać podwórko).
Dziecko najpierw słucha opowieści dźwiękowej próbując wyobrazić sobie, co się może dziać i zgaduje o czym opowiada rodzic, a następnie próbuje powtórzyć po kolei usłyszane dźwięki. A potem wymyśla własne zagadki :-).
Jakie dodatkowe korzyści przynoszą te zabawy?
Rozwijają zmysł słuchu i ćwiczą umiejętność reagowania na dźwięk, jego rozpoznawania i naśladowania;
Wspierają rozwój mowy dziecka, zwłaszcza rozwój aparatu artykulacyjnego (odpowiadającego za wyraźne mówienie) i słuchu fonematycznego (pomagającego wychwycić różnice między podobnie brzmiącymi słowami, jak np. „kury” i „chmury”);
Ćwiczą pamięć słuchową i sekwencyjną (dzięki niej możemy zapamiętać dźwięki w określonej kolejności);
Uczą dzieci otwartości i dystansu do siebie – skoro dorosły może burczeć i gdakać, to dziecko też chce!
Jeszcze jedną modyfikacją jest wprowadzenie nowego słownictwa w obcym języku poprzez osłuchiwanie się z nim w sytuacji zabawowej. W angielskiej wersji może być to zaproszenie do dokończenie zdania (lub zaintonowanie piosenki, co jest jeszcze lepsze): "I spy with my little eye/ I can hear with my little ear…"
Zabawa ta świetnie sprawdza się również na spacerach, w podróży, przy czytaniu książek czy w kąpieli (tak, są też puzzle do wody).
Puzzle, podobnie jak każdy inny obrazek, mogą stanowić świetną bazę do ćwiczenia orientacji na kartce papieru. Już podczas układania można używać zwrotów takich jak: środek, góra, dół, po prawej/ lewej stronie, w prawym dolnym/ lewym górnym rogu. Po ułożeniu obrazka możemy poprosić dziecko, by samo spróbowało wskazać te kierunki (zaczynając od bardziej ogólnych) przy użyciu paluszka lub ulubionej figurki. Ważne jednak, aby ta zabawa była poprzedzona ćwiczeniami orientacji w schemacie własnego ciała, czyli dziecko powinno być świadome, gdzie ma np. swoją prawą i lewą rękę. Paluszek dziecka może podróżować po przedstawionym na obrazku świecie, np. obrysowywać palcem kontury kontynentów, a ulubiona figurka może zwiedzać zakamarki jakiejś budowli, czyli np. oglądać ją z boku, usiąść na niej, przelecieć nad nią, przeczołgać się pod nią, schować za nią lub stanąć przed nią.
Z układanki wyjmujemy jeden lub większą liczbę puzzli (chyba, że i tak jest już niekompletna) i zachęcamy dziecko, żeby domyśliło się, co znajdowało się w miejscu, które teraz jest puste lub spróbowało (na podłożonej pod spód kartce) narysować brakujący element opierając się na tym, co zapamiętało (wyobraźnia odtwórcza) lub co samo wymyśli (wyobraźnia twórcza). Zabawę można także rozwijać dalej, proponując dziecku, by wymyśliło co znajduje się poza obrębem obrazka/ co wydarzyło się wcześniej, co później/ dokąd spieszą się postaci itd. Dzięki temu dziecko ćwiczy myślenie przyczynowo-skutkowe oraz umiejętność opowiadania i jednocześnie rozwija kreatywność oraz uczy się wychodzić poza schemat.
Gdy akurat nie mamy puzzli lub znudziły nam się te, które mamy, możemy zrobić własne. Oto kilka pomysłów:
rysunek wykonany przez dziecko (ale nie bohomaz, bo może być trudno go z powrotem złożyć ;-))/ zdjęcie/ obrazek pocięty na kawałki (mamy od razu ćwiczenie posługiwania się nożyczkami); można też wykorzystać podarty obrazek;
puzzle z drewnianych szpatułek (takich, które lekarz wkłada do buzi gdy chce obejrzeć gardło - do kupienia w internecie) i przyklejonego na niego pociętego zdjęcia (np. członków rodziny, zwierząt) lub obrazka i napisu, które wprowadza do nauki czytania;
puzzle logiczne z kartonu i folii – w kartonie wycinamy okienka i malujemy w środku na różne kolory, następnie wkładamy do nich przezroczyste folie z narysowanymi różnymi wzorami (np. kropki, paski) oraz kartoniki z konturami zwierząt bądź przedmiotów w taki sposób, by powstały różne obrazki (instrukcję wykonania tych puzzli znajdziesz tu).
Poza tradycyjnymi puzzlami możemy kupić także puzzle:
piankowe – duże i miękkie, mogą stanowić jednocześnie matę na podłogę;
ramkowe – drewniane układanki polegające na dopasowywaniu kształtów do otworów (najczęściej elementy mają specjalne uchwyty, co pomaga nimi manipulować);
sześcienne – 6 różnych obrazków na kostkach;
drewniane reprodukcje dzieł sztuki (WoodNArt);
dwustronne – albo z drugim obrazkiem, albo z czarno-białym szablonem do kolorowania, albo zawierające podpisy w dwóch językach;
obserwacyjne (Kapitan Nauka, Janod, Djeco, Trefl, Czuczu, Dodo) – naokoło narysowane są rzeczy, które trzeba odszukać na ułożonym obrazku;
edukacyjne, np. sekwencyjne bądź warstwowe – można się z nich m.in. nauczyć ułamków, cykli rozwoju zwierząt i planu dnia, pomagają także łączyć przyczynę ze skutkiem oraz opanować umiejętność opowiadania;
typu Mix&Match, do układania według własnego pomysłu;
magnetyczne – obrazki na magnes, które można układać na planszy tworząc scenki;
3D i kuliste – wielowymiarowe konstrukcje.
W układaniu puzzli, tak jak i każdej innej aktywności, ważne jest stopniowanie trudności, czyli zaczynamy od czegoś prostego i z czasem komplikujemy. Dla najmłodszych dzieci (18m+) najlepsze są proste, dwuelementowe układanki „połówki”. Początkowo dzieci będą na siłę, wielokrotnie próbować połączyć niepasujące do siebie kształty, dlatego ważne, aby podchodzić do zabawy wypoczętym lub zaopatrzonym w kubek melisy ;-). Dla naszych dzieci jesteśmy autorytetem, pohamujmy jednak pokusę ułożenia puzzli za nie, bo to pozbawi ich satysfakcji z wykonania zadania i niewiele ich w gruncie rzeczy nauczy. Lepiej pokazać dziecku kierunek (zasadę łączenia ze sobą elementów), którym ono samo musi podążyć, ucząc się metodą prób i błędów. Na koniec zabawy z puzzlami, zamiast powiedzieć: „Brawo!” i zamaszystym ruchem zgarnąć wszystko do pudełka, warto zapytać dziecko, czy jest z siebie dumne, że samo (z naszą drobną pomocą) ułożyło taką trudną układankę. Zapewniam, że będzie :-). Bo nawet jeśli nie uda się tym razem rozwinąć wymienionych wcześniej umiejętności, to spędzicie razem bezcenny czas, umocnicie waszą relację i zbudujecie grunt pod wasze późniejsze edukacyjne przygody. Tego wam życzę!
© „Bocianie Gniazdo. Relacja i edukacja”
OCIANIE
NIAZDO
relacja i edukacja
© 2022-2024 Malwina Kałużyńska
Tylko Miłość jest ważna, reszta to kartki z kalendarza.