Zabawa wodą może kojarzyć się z czymś co burzy zastany ład i porządek (czyli jest nieprzewidywalna, brudzi i dokłada nam pracy), dlatego jako rodzice często nie podzielamy entuzjazmu dzieci gdy te cicho przystawiają sobie stołeczek do umywalki i odkręcają kran na największą moc (zwłaszcza przy obecnych podwyżkach za wodę i mając na względzie troskę o środowisko naturalne) albo gdy wylewają (z miłością przez nas przygotowaną) zupę na tackę i robią wielką paciaję. Niemniej, jeśli uprzedzimy dzieci (czytaj: zaskoczymy je tym, że sami coś w tym temacie zaproponujemy) i przygotujemy się z głową (czyli np. ucząc się na błędach innych – o tym niżej), wszyscy możemy „wygrać” – one radość i czas rozwojowej zabawy, my satysfakcję i dumę, że oswoiliśmy potwora ;-).
Zabawy badawcze są niezwykle angażujące i ciekawe dla dzieci. Inspiracją do dzisiejszych eksperymentów były zajęcia pokazowe przygotowane przez #EduMoc dla grup przedszkolnych (szkolne też by się z nich ucieszyły). Ja je nieco zmodyfikowałam na nasze domowe potrzeby, mając m.in. na względzie utrwalanie umiejętności rozpoznawania kolorów. O innych zabawach badawczych z kolorową wodą, lodem i śniegiem będziesz mogła/mógł przeczytać już niedługo. W razie czego newsletter Cię poinformuje ;-).
Ważna uwaga! Zanim zaczniesz, rozważ w sobie gotowość do tego, że może nie wyjść, może się rozlać, może być ogólna katastrofa ;-) Tu nie chodzi wcale o to, żeby udowadniać sobie i innym, że robimy z dziećmi coś ekstra, więc i my sami jesteśmy ekstra. Jesteśmy dość dobrymi rodzicami bez tego. Są dni, kiedy wiem, że widok bałaganu doprowadzi mnie do furii, więc w ogóle się za to nie zabieram z miłości do siebie i dzieci (ważna jest świadomość siebie, swoich aktualnych emocji i potrzeb). Gdy siebie nie mam (nie jestem: wypoczęta, najedzona, spokojna, ogólnie mówiąc „napełniona”), nie mogę siebie dać innym. Gdybym mimo wszystko spróbowała, miałabym potem (nie)uświadomione pretensje do całego świata. Bez sensu. Także poczekaj na odpowiedni czas oraz zasoby i dopiero wtedy spróbuj podjąć trud przygotowania tego eksperymentu, bo ogólnie warto :-).
Potrzebne materiały:
• zdjęcie tęczy (rozumianej jako zjawisko atmosferyczne) + ilustracja, na której wyraźnie widać składających się na nią 7 kolorów;
• 8 czystych słoików różnej wielkości wraz z zakrętkami (niezbyt mocno zakręconymi);
• duża butelka z zimną wodą z kranu;
• najtańszy olej spożywczy;
• siedem pasków krepiny (marszczonej bibuły) w kolorach tęczy (czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, indygo i fioletowy);
• 7 łyżeczek/ patyczków (np. pałeczek do sushi) do mieszania;
• lejek (niekoniecznie);
• pipeta (zakraplacz)*;
• taca, folia malarska, ręczniki papierowe, fartuszek (dla zabezpieczenia ubrania i otoczenia przed pobrudzeniem);
• czas, przestrzeń i wewnętrzna gotowość do wspólnego eksperymentowania :-)
* My wykorzystaliśmy spiralną pipetę z zestawu Helping Hands (Learning Resources) dostępnego w Polsce, polecamy.
Jak to u nas wyglądało?
Okazuje się, że jak na niedoszłego naukowca jestem jednak mało metodyczna i bliżej mi do twórczego chaosu ;-). Możesz uczyć się na moich błędach i np. przygotować sobie od razu dwa litry wody zamiast jednej małej butelki i uniknąć tym samym kilkukrotnego biegania do łazienki/kuchni w trakcje zabawy. Albo możesz zrobić eksperyment w czasie drzemki młodszego dziecka, które jest jeszcze na etapie brania wszystkiego do buzi/ uderzania wszystkim o podłogę lub poprosić (np. męża) o pomoc. To z pewnością ułatwi Ci zadanie i wprowadzi więcej spokoju do aktywności ;-) Najlepiej samemu wcześniej wszystko punkt po punkcie zaplanować, żeby po drodze nie było niemiłych zaskoczeń i żeby można się było skupić tylko na wspólnym eksperymentowaniu.
Na wydzielonym podłożu (czytaj: podłodze lub stole) stawiamy słoiki. Dla dziecka to okazja, żeby je obejrzeć, postukać w nie (np. przygotowanymi łyżeczkami), może powąchać czy czymś pachną? (oby czymś przyjemnym). Nie musiałam specjalnie zachęcać do tego, żeby odkręcały i zakręcały nakrętki. Zaproponowałam natomiast zabawę w dopasowywanie zakrętek do słoika i w ustawianie ich od najmniejszego do największego i przeliczanie (czemu nie w innym języku?). Gdy dziecko się bawi można upewnić się, że mamy wszystkie rzeczy potrzebne do eksperymentu.
Oglądamy razem zdjęcie i ilustrację tęczy, rozpoznajemy i nazywamy po kolei kolory. Zapraszamy dziecko do tego, by włożyło fartuch badacza (nie trzeba biec do sklepu ani szyć kitla ze starego t-shirta, chociaż jak się ma dużo czasu i ochotę to nikt nie zabroni) i zrobiło z nami eksperyment. Kuszące może być użycie porównania z „czarowaniem”, ale osobiście uważam, że odniesienie do nauki jest lepsze, bo dzieci nie korzystają z magii, ale odkrywają prawdy rządzące światem przyrody i konstruują swoją wiedzę o nim. Wszak przewidują i sprawdzają swoje hipotezy i łączą substancje jak prawdziwi chemicy - doceńmy to!
Kładziemy przed dzieckiem paski kolorowej krepiny i zachęcamy, by ułożyło je w takiej samej kolejności jak występują one na tęczy, a następnie włożyło je pojedynczo do słoików. Następnie do każdego słoika dziecko nalewa wodę (można to zrobić przez lejek) i miesza krepinę łyżką. Pierwszym zaskoczeniem jest, że woda pięknie farbuje. Nacieszcie się tym chwilę :-).
Oddzielny, wysoki słoik dziecko wypełnia w ¾ wodą (można narysować na nim kreskę). Stawiamy przed dzieckiem olej i pytamy, jak myśli, co stanie się, gdy wlejemy go do środka – zatonie, będzie pływać czy połączy się z wodą? (pomocne będą wcześniejsze proste eksperymenty w wannie z cyklu: „Co pływa, a co tonie?” lub „Co się rozpuszcza w wodzie?”, ale to już lepiej poza wanną). Następnie wlewamy warstwę oleju (ok. 1-2 cm) i obserwujemy czy hipoteza (nasze przewidywanie) potwierdziła się czy nie. Możemy zadać dodatkowe pytania naprowadzające, które pomogą wyjaśnić obserwowane zjawisko, np.:
- Czy olej „lubi” wodę (chce się do niej „przytulać”);
- Co jest lżejsze, a co cięższe (co pływa, unosi się na górze, a co opada na dno)?
Zachęcamy dziecko by nabrało pipetą trochę wody dowolnego koloru i wpuściło kilka kropli do słoja z wodą i olejem. Znów możemy przewidywać, co się stanie. Obserwujemy piękne zjawisko tworzenia się kolorowych kropelek na powierzchni oleju, które jednak z czasem przenikają przez jego warstwę i smużkami opadają na dno słoika z wodą, barwiąc wodę. Jest to hipnotyzujące zjawisko, któremu możemy chwilę się poprzyglądać. Możemy też jak malarze łączyć ze sobą różne kolory oraz nazywać tworzące się w wodzie kształty (zabawa w skojarzenia).
To również ważna część eksperymentu, gdyż uczy dzieci odpowiedzialności i samodzielności. Dzieci mają okazję, żeby po skończonej zabawie wytrzeć stolik/ podłogę do sucha i wylać kolorową wodę do zlewu i umyć słoiki najlepiej jak potrafią (nie polecam trzymać jej za długo w słoikach, bo zgnije, wiem coś o tym). Dziecko może także odcisnąć rączkami krepinę z wody przed wyrzuceniem, przy użyciu pipety zebrać rozlaną wodę do słoika czy też pozakręcać wszystkie słoiki ćwicząc tzw. małą motorykę.
Po skończonej pracy/ zabawie możemy usiąść i na spokojnie zastanowić się i podsumować, co nam się podobało (lub nie) w eksperymencie i czego się nauczyliśmy (tak tak, my też, nie tylko dzieci).
Jakie dodatkowe korzyści przynoszą takie zabawy?
O tym zamierzam napisać oddzielny post :-).
Jestem ciekawa czy i jak Wam to wyjdzie!
Dobrego czasu :-)
© „Bocianie Gniazdo. Relacja i edukacja”
OCIANIE
NIAZDO
relacja i edukacja
© 2022-2024 Malwina Kałużyńska
Tylko Miłość jest ważna, reszta to kartki z kalendarza.